Nigdy nie wyobrażałem sobie mojego życia bez czworonożnego przyjaciela. Od dziecka miałem bowiem do czynienia z mnóstwem przeróżnych zwierząt. Mogłem i zaobserwowałem więc wiele zadziwiających, mądrych i logicznych zachowań zwierząt domowych i dzikich. Ponadto już moi rodzice, jak i później teściowie mieszkający w leśniczówce, zawsze mieli po kilka psów, zarówno tych rasowych jak i nierasowych.
Moja hodowla psów, o przydomku „Buszówka”, rozpoczęła się od 1995 roku zakupem (z myśliwskiego gniazda) Ary, szczenięcia rasy Mały Munsterlander, z hodowli Państwa Niedzielskich ( przydomek Sady Kierz). Zaczynałem w tym okresie także moją przygodę z myślistwem, a jak powszechnie wiadomo, myśliwy bez psa (o ile ma warunki, a nie chce),to „strzelacz”, a polowanie bez psa jest niczym wesele bez muzyki, czy też smak jadła bez przypraw i soli.
Wybór rasy był dokładnie przemyślany. Decyzja poprzedzona była licznymi rozmowami z osobami hodującymi psy. Najbardziej utkwiły mi w pamięci godzinne rozmowy telefoniczne z ówczesnym opiekunem właśnie tej rasy w Polsce. Mieszkający w Krakowie Pan Wartalski, wielokrotnie akcentował jej niezwykłą inteligencję, łagodność i zrównoważony charakter. Miłe usposobienie, niewielkie wymiary, oraz wiele innych zalet tak myśliwskich jak i towarzyskich powodowały, iż ten wszechstronny pies był idealnym wyborem. Nie bez znaczenia był również fakt, że rasę tę cechuje silny terytorializm, co wiąże się z pilnowaniem terenu, a jak się później okazało także domowników.
Nasza piękna Ara (Champion Polski), jak również jej córka Kama (również Champion Polski.), potwierdziły z nawiązką wyżej opisane przymioty. Z tego też powodu nie dziwię się, że nawet ci właściciele, którzy wcześniej mieli psy innej rasy, zgodnie twierdzą, że następnym psem również będzie Mały Munsterlander.
Dodam, że rasę tę polecałbym ludziom zrównoważonym, o ciepłym sercu i obejściu, a bardziej porywczym nie suczkę lecz psa (brutalom zaś niedźwiedzia lub lwa :)).
Tak to się wszystko jakoś potoczyło, że obecnie większość polskich Munsterlanderów posiada w swoich rodowodach korzenie wywodzące się z naszej hodowli. Ara w swoim pierwszym miocie miała 13 szczeniąt (!) – wszystkie wychowaliśmy i znaleźliśmy im wspaniałe domy. W 2002 roku, z przedostatniego miotu zostawiliśmy sobie Kamę, która przejęła wszystkie myśliwskie obowiązki po swojej mamie Arze.
Przedstawicielką następnej rasy, która pojawiła się u nas, była Szpilka z Hubertówki, rasy Terier Walijski. Główną przyczyną wyboru tej rasy również było myślistwo. Pomimo że Małe Munsterlandery są niekiedy używane do polowań na dziki (doskonale bowiem oszczekują z kilku metrów, prowadzą - głoszą, bączkują na ciepłym tropie), to jednak w moim wyobrażeniu etycznego podejścia do tematu, potrzebowałem psa mniejszego i bardziej zwrotnego w gąszczu .
Doszedłem do wniosku, że rasa terier walijski będzie idealna, ze względu na swoje niewielkie wymiary i charakter. W tym celu w 1999 roku wybraliśmy się do osławionej, nieistniejącej już obecnie, hodowli terierów Państwa Jezierskich o przydomku „Hubertówka”. Teriery walijskie, są wspaniałą rasą – więcej można o nich poczytać w dziale „Welsh Terrier”. Od Szpilki, w 2004 roku zostawiliśmy Dżedę, bowiem już jako szczeniak szczególnie wyróżniała się wśród innych maluszków. Jej charakter, soczysta barwa i intensywny mahoniowy kolor „podpaleń” oraz ogólny wygląd zadecydowały o tym, że pozostała u nas.
Kolejna sunia, która dała początek nowej rasie w naszej hodowli, była Dabi – piękny Beagle. Pojawiła się ona u nas w zasadzie przypadkiem – odkupiliśmy ją z niewoli, od pewnego handlarza. Siedziała w kojcu o wymiarach 2 m x 2 m, z wysoką na 1,5 metra ścianą zbitą ze ścisło ułożonych desek. Razem z żoną pojechaliśmy do tego „hodowcy” po maszynę, którą miał na sprzedaż, a wróciliśmy z psem. Wtedy nie wiedzieliśmy nawet, że Beagle staną się tak popularną rasą. Chcieliśmy po prostu ulżyć jej niedoli.
Dabi została przeze mnie wyszkolona i zrobiła konkurs dzikarza. W mojej ocenie Beagle pojedynczo są jednak za mało cięte. Mają za to wspaniały węch, pracują jak posokowce, a w towarzystwie innych dzikarzy pracują rozumnie, z dystansem. Ponadto podszkolone dobrze głoszą, a z uwagi na swój melodyjny głos, mają piękne granie (dla niezorientowanych - „od wieków wiadomo, że psy przy budzie szczekają, zaś w kniei grają”) . Obecnie, mamy w naszej psiej „rodzince” jeszcze dwie córki Dabi – Czatę oraz Daisy. Każdy z naszych Beagli jest inny, każdy ma niesamowity charakter, razem tworzą wspaniałą mieszankę pełną radości, wigoru i pasji.
Jack Russell Terrier - kolejna rasa w naszej hodowli, podobnie jak Małe Munsterlandery oraz Welsh Terriery, zapoczątkowana została z uwagi na moją pasję myśliwską.
Kiedy nad polskimi lasami zaczęły krążyć samoloty zrzucające szczepionki przeciwko wściekliźnie, drapieżniki - a w szczególności lisy - bardzo się rozmnożyły. Zjadają one niemal wszystko co się rusza (sarnie oseski również). Myśliwi, chcąc ratować ginącą zwierzynę drobną, zainteresowali się redukcją liczebności lisa. W tym celu pomocne były norowce, tj. psy używane do polowań w lisich norach. Również i ja zainteresowałem się tymi polowaniami. Uznałem, że najlepszą rasą do tego typu polowań są Jack Russell Terriery. W naszej hodowli, pierwszą przedstawicielką tej rasy była Ara Pniejnia. Przyjechała do nas w 2003 roku ze Szczecina. Kruszynka ta, podbiła serca wszystkich do tego stopnia, że do dziś ma kilka imion, bowiem każdy chciał wołać na nią po swojemu.
Jack Russell Terriery polecił mi znajomy, opowiadając o wspaniałych zdolnościach myśliwskich tej rasy. Są one idealnymi norowcami - jest to bowiem duży pies, ale w małym ciele. Psy tej rasy spodobały nam się tak bardzo, że z pierwszego miotu Zetki (jedno z imion używanych przez domowników) zostawiliśmy dwie suczki – Awę oraz Atari. Na początku 2007 roku dołączył do nas Gracz, w domu nazywany Konarem. Nie mający jeszcze roku Konar, na polowaniu rzucił się razem z Kamą (Mały Munsterlander) po aport, niewiele ustępując w tym starszej i doświadczonej koleżance. Jest to iskierka, która swoim zachowaniem rozśmieszy nawet największego ponuraka. Jego usposobienie, charakter – to jak się bawi, to z jaką łatwością można się z nim porozumieć - jest godne podziwu. Aż miło jest patrzeć gdy cała gromadka razem rozrabia na podwórzu, a także razem poluje i zdobywa coraz liczniejsze nagrody na wystawach.
Jagdterrier – jest to najmłodsza rasa w hodowli Buszówka, znana przede wszystkim ze swojej olbrzymiej pasji myśliwskiej. Tajga, piękna przedstawicielka tej rasy, trafiła do nas pod koniec 2008 roku, jako dwu miesięczne szczenię. Wzorowy eksterier pozwolił jej już w połowie 2009 roku uzyskać tytuł Młodzieżowego Championa Polski.
Hodować psy przepiękne w swojej rasie i mądre z racji mojego ich wyszkolenia. Łączenie piękna z mądrością, to zaręczam, wielka satysfakcja. Dowodem są championaty, certyfikaty użytkowości, złote medale i piękne, etyczne polowania.
Jeśli chodzi o znajdowanie domów dla maluchów,
to pierwsza Buszówki mówi tak zasada:
„Strzec je przed niedbaluchami co to w sercu pustka i duchowa bieda”.
Ludzie różni są jak wiecie,
Na tym pięknym Bożym Świecie.
Czasem wielką forsą obłożeni,
u niektórych – forsa w sercu nic nie zmieni
Wszystko na walutę przeliczają
Przyjemnostki krótkie mają
Bo gdy kaprys zaspokoją
Już następne trzy zachcianki w rządku stoją.
Więc kto rzeczy poszukuje
To szczeniaczka z Buszówki nie kupuje
Bo takiemu ubogiemu duchem liczykrupie
Los jego nie w sercu jeno w ….
s.a.g.
Druga Buszówki zasada:
Przyjacielu,
Na psa swego nie narzekaj,
tak zasada mówi druga.
Pies wszak różne zrobi cuda,
a od Ciebie to zależy,
w które cuda on uwierzy.
I pamiętaj że zła plotka niczym z ciasta,
Jak na drożdżach bardzo szybko się rozrasta.
Napisano na ten temat już wiele książek. Nie będę więc powtarzał zasad i porad zwykle udzielanych. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że wielkim błędem ludzi odchowujących szczeniątko, jest trzymanie go „pod kloszem” . Wprawdzie w tym okresie szczenięta znacznie częściej ratują się poddańczością i ucieczką niż agresją, to jednak należy je powoli przyzwyczajać do niebezpieczeństw otaczającego świata. Należy także pamiętać aby to oswajanie następowało stopniowo i w miarę regularnie. Nie można zbyt często prowokować sytuacji zmuszających maluszka do pokazywania (w ucieczce) tyłu lub brzuszka. Rozważne podejście do tej kwestii pozwoli nam wychować pupila na psa towarzyskiego, mało strachliwego i wesołego, potrafiącego się zachować w każdej sytuacji (oczywiście mają tu również znaczenie wrodzone cechy rasy oraz typ psychiczny).W naszej hodowli przyzwyczajamy szczeniaki do kontaktu z wodą, niespodziewanych hałasów, imitujemy dźwięk burzy, uczymy sygnału gwizdka. Na potrzebę myśliwych przyzwyczajamy maluchu do huków, wystrzałów.
Każde szczenię ma wrodzone obawy, ale lęku może się nabawić dopiero poprzez nasze lub czyjeś złe postępowanie.
Naszą stronę zapewne będą odwiedzali również przeciwnicy myślistwa. Ci, którzy są wegetarianami lub weganami, de mnie głęboki ukłon pełen szacunku. Szanuję Wasz wybór.
Natomiast wszystkim przeciwnikom myślistwa spożywającym mięsko, powiem – hipokryci! Dla każdego stworzenia, czy udomowionego, czy dzikiego, nie ma nic cenniejszego niż życie. Proszę zastanówcie się, dlaczego życie sarny ma być cenniejsze, niż życie lisa, kury lub świnki. Młodego szkoda, starego nie; ładnego szkoda, brzydkiego nie. Kurczaka można z rożna, a dzikiej kaczki szkoda. Pamiętajcie, że dzikie zwierzę etycznie strzelone ginie w sekundzie. Proszę się natomiast zastanowić nad transportem zwierząt hodowlanych do ubojni i ich oczekiwaniem – okropności (widziałem).
Mnie świat ukształtował na łowcę - szwędacza,
z psiątkami moimi wyprawy przeróżne podejmuję,
w tym przyjemności wiele w obcowaniu z naturą znajduję,
a że pieski myśliwskie hoduję, to i czasem Św.Hubert zdarzy – że coś upoluję,
kraj już z nimi wzdłuż i w szerz przejechałem,
i dzięki temu wiele pięknych rzeczy i zdarzeń widziałem.
No i cóż Ty zrobisz Przyjacielu – takie życie, póki co parówki na drzewach nie rosną, a myśliwi to ludzie co po ziemi realnie wędrują.
W czas ciężki zwierzynie za własne pieniążki karmę fundują,
Sól w lizawkach i woda w wykopanych sadzawkach,
Zimą dla płowej ( bywa że na plecach ) dźwigają sianko do paśników,
Poletka i przyorana na liniach karma dla dzików
By w lesie siedziały, buchtowisk pilnowały,
Rolników pola i łąki trochę oszczędzały.
Jeśli latem wataha lub locha z małymi,
Które muszą być żarłoczne by stać się dużymi
Na polu rolnika nocą „ urzęduje”,
to myśliwy rolnikowi stratę wyrównuje.
Czy ktoś z tych myślistwu przeciwnych
Zapłaci rachunek za posiłek dzika,
przy świetle księżyca na polu rolnika?
Czy ktoś zimą oprócz stwierdzenia:
Napadało śniegu dużo i zimno na dworze
Pomyśli o dzikim zwierzu, że
nasypało i głodny być może?
Wszystkim co nadal tkwią w irracjonalnym uporze,
Aby wyzwolić ich z wrogości, doradzę – być może:
„ Aby wroga bić – trzeba wroga znać”,
Powierzchowne spojrzenie – barw rozkojarzenie,
Obraz to nie czysty i nie rzeczywisty.
Przyjrzysz się przez „ chwilę”,
Oj - wnet barw tutaj tyle
A ile odcieni - nie tylko zieleni,
A jeszcze za „ chwilę”,
Zobaczysz szczegóły - tęczę i piękne motyle.
A kto negacji tylko poszukuje,
niech opinię w większości od znawców wyjmuje,
Wszak jak to i w kościele
I przy modlitwie znajdziesz wielkich grzeszników
Ale niewiele.
s.a.g.
Ekologom, a szczególnie pseudo ekologom, zadam na koniec pytanie: czy nie lepiej by razem z myśliwymi i leśnikami, a nawet i z wędkarzami dbać o przyrodę, by dla następnych pokoleń zachwycającą była?
Przeciwnicy myślistwa powiedzą – myśliwi dokarmiają zwierzynę bo czerpią z tego korzyści. Trzeba się z tym zgodzić, takie niestety trochę brutalne to życie. Pamiętajmy jednak że stary kozioł (sarna) czy jeleń z oryginalnym porożem i tak za 2 lub 3 lata padłby z głodu (nie miałby czym przeżuwać pokarmu - proszę się zainteresować ile lat żyje sarna i jak ściera zęby). Natomiast wszelkie formy poroża odbiegające od „normalnych” są poszukiwane jako trofea. Takie poroża oznaczają jednocześnie, że osobniki je noszące mają jakieś genetyczne lub chorobowe dysfunkcje i lepiej żeby nie przenosiły tego na potomstwo. Poza tym aby cokolwiek upolować trzeba wyjeżdżać kilkakrotnie (średnio 6-8 razy) kilkadziesiąt, a bywa że i kilkaset kilometrów do łowiska. Nie można więc twierdzić że myślistwo to chęć zysku. Tu trofeum, a przede wszystkim obcowanie z przyrodą jest wartością. Każdy myśliwy doskonale wie, że przyjemnie jest do momentu strzału. Upolowanego zwierza trzeba następnie zawieźć do skupu, który pieniążki wypłaci kołu łowieckiemu. Myśliwy nawet nie marzy, że będzie miał zwrócone koszty polowania. W przypadku natomiast, kiedy myśliwy przejmuje upolowanego zwierza na użytek własny, wpłaca zwykle w/g cennika skupu opłatę do kasy koła łowieckiego. Pieniądze te koło wydaje następnie na dokarmianie leśnych zwierząt lub na inny sposób poprawienia warunków ich bytowania. Tak to wygląda w wielkim skrócie. Należy dodać jeszcze mnóstwo kosztów pośrednich takich jak wysokie składki, koszty budowy urządzeń łowieckich, paśników, podsypów, lizawek, utrzymanie psów (już nasi przodkowie mawiali że „tysiąckroć psi więcej kosztują niżli uszczują”), samochodów, broni, amunicji, itp. Koło myśliwskie musi natomiast pokryć koszty dzierżawy obwodów łowieckich, ubezpieczenia, wypłacanych rolnikom odszkodowań za zniszczone przez zwierzynę uprawy itp. Niejeden rozsądny spyta więc „gdzie tu sens, gdzie logika?”.
Myślistwo.
Myślistwo - myślistwo to nie tylko strzelanie ,
to przyjaźń, to dbałość o zwierza i piesków też granie.
To klangor żurawi i kaczek kwakanie ,
ptaszyna w gniazdeczku i dzika fukanie.
Złociste zboża - w owsie - locha i warchlaki,
dalej i sarna dorodna z nią też dwa koźlaki.
To nastrój, to chwila – czar ulotny zgoła ,
to też praca - wytężona czasami – łowieckiego koła.
Dnia upalnego powolne - piękne konanie ,
też paśniki zimą – latem – robota przy sianie .
Hubertowskie spotkania i trofea wszelkie,
Wigilijne życzenia – serdeczności wielkie.
To knieja i łąka kwiecista – wiosną nowe życie wszędzie ,
to też wiara że to wszystko dla następnych będzie .
s.a.g.
Gdy człek zachwycony wiosny wręcz czarami,
siedzi na ambonie z buźką rozdziawioną .
Wierszydełko (by tę chwilkę złapać ) powstaje czasami,
By w domu ją dzielić - ze swą miłą żoną .
s.a.g.
Prawdziwy myśliwy żyje dla łowiectwa, a nie z łowiectwa.
Buszówka
Domowa Hodowla Psów Rasowych
Zielonka/k. Warszawy, ul.Okrzei 32
tel. 022 781 97 78
tel. kom. 504 920 707
e-mail: buszowka@wp.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2008 Buszówka | XHTML CSS | Realizacja:gxnet.pl